Bliźnimi zaś naszymi są zarówno chrześcijanie, jak i niewierni, bez różnicy – przekonywał rektor Akademii Krakowskiej, wybitny umysł średniowiecznej Polski Paweł Włodkowic. Wygłaszał te słowa 600 lat temu na soborze w Konstancji, który trwał w latach 1414-1418. Polak podjąwszy się obrony polskiej racji stanu w sporze z Zakonem Krzyżackim uczył Europejczyków tolerancji i to 600 lat temu! Jeśli Krzyżacy myśleli, że polski delegat nie będzie miał przysłowiowego “asa w rękawie”, to się srogo zawiedli. Ten bowiem dał im prawdziwą lekcję z tolerancji.
Przemówienie Włodkowica z lipca 1415 roku, niemal dokładnie 5 lat po bitwie grunwaldzkiej, musiało zdenerwować wysłanników z Malborka. Tezy zawarte w traktacie “O władzy papieża i cesarza w stosunku do niewiernych” zupełnie nie przystawały do ówczesnej wizji krucjat.
Włodkowic wypominał Krzyżakom rzekome prowadzenie sprawiedliwych wojen, w rzeczywistości opartych na fałszu i obłudzie, obliczonych na szybkie wzbogacenie się kosztem pogan. Śmiało domagał się rozwiązania Zakonu, który otwarcie nazwał nawet… “herezją pruską”. Spór polsko-krzyżacki nie doczekał się rozwiązania w Konstancji, ale w końcu głowa Kościoła skłonna była uznać polskie stanowisko. Czy aktualnie nie mamy do czynienia z podobną sytuacją???
Paweł Włodkowic, dziś niedoceniany, przetarł szlaki późniejszym piewcom tolerancji. I utarł Krzyżakom nosa – nie siłą oręża, a potęgą słowa. Polacy są dumnym Narodem i dziś nie muszą Europie niczego udowadniać. Czas, aby niektórym unijnym „uczonym w piśmie” przypomnieć Polaków zasługi wpisane w dziejach Europy, w której nasze Państwo zanurzone zostało w chrzcie 1050 lat temu. Wkład polskiego delegata na sobór w Konstancji docenił Polski papież Jan Paweł II, który przypomniał jego nauki podczas wizyty w byłym niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau, w trakcie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 roku.
Wróciłbym jeszcze do Pawła Włodkowica, rektora krakowskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w XV w., który głosił, iż trzeba zabezpieczyć następujące prawa narodów: do istnienia, do wolności, do niepodległości, do własnej kultury, do godziwego rozwoju. “Gdzie mocniej działa siła, niż miłość – pisze Włodkowic – tam szuka się tego, co stanowi własny interes, a nie Jezusa Chrystusa, i stąd łatwo odstępuje się od reguły prawa Bożego. (…) Wszelkie jednak prawo potępia tych, którzy napadają na pragnących żyć w pokoju: tak prawo naturalne, które głosi: Czyń drugiemu to, czego sam pragniesz!, jak i prawo Boskie, które potępia wszelką grabież zakazem: Nie kradnij!,
a zabrania przemocy przykazaniem: Nie zabijaj!”