Bacznie obserwuję produkowanie się Starosty Powiatu poznańskiego, który usiłuje publicznie ukazać siebie jako obrońce „uciśnionych” w temacie związanym ze zmianą przez miasto Poznań projektu przebudowy ul. Gdyńskiej związanej z budową „Spalarni” w bezpośrednim sąsiedztwie Osiedla Leśnego i Karolin w Koziegłowach.
Batalię o zmianę lokalizacji budowy spalarni prowadzoną od 2009r., przegraliśmy z kretesem. Nie sposób wymienić wszystkie fazy walki mieszkańców gminy, przede wszystkim Koziegłów, począwszy od zebrania 4,5 tyś podpisów wyrażających sprzeciw wyborze tej lokalizacji , zebrań wiejskich, uchwał organów samorządowych gminy, Rady, Sołectw i Zarządów Osiedli, licznych konsultacji społecznej z mieszkańcami, skończywszy na przegranej sprawie w sądzie administracyjnym wniesionej przeciw miastu Poznań, z powództwa naszego Stowarzyszenia „Ekologiczna Gmina”, która wraz ze Stowarzyszeniem „Żyj Normalnie” podjęliśmy nie równą i osamotnioną walkę o zmianę lokalizacji budowy Spalarni. Opuszczeni zostaliśmy przez Wojewodę i instytucje administracyjne, do których zwróciłem się z apelem o pomoc. Gdzie się podziewał wówczas Pan Starosta? Do którego również skierowałem apel o wsparcie naszych gminnych działań na jednej ze sesji Rady Powiatu w Poznaniu. Nie wykazano wówczas żadnego zainteresowania i zrozumienia. Powiat żadnych oficjalnych rozmów nie podjął z władzami miasta Poznania w sprawie zamiany lokalizacji planowanej inwestycji.
Na jednym z zebrań Metropolii Poznańskiej, zwróciłem uwagę na istniejący problem, wynikający z lokalizacji na obszarze około 1,5 km zamieszkałym przez blisko 12 tyś ludzi aż 4 potencjalnych bomb ekologicznych. Bez echa, jakby nie zauważony, argumentowany faktem, że Czerwonak jako jedyna gmina nie była członkiem Stowarzyszenia. Moje apele pozostały nieskuteczne. Okazały się wołaniem na puszczy.
Pan Starosta na nasze protesty był głuchy. Udając ślepego, nie podjął żadnych wysiłków aby nas wesprzeć w podejmowanych lokalnych działaniach w zakresie zmiany planowanej lokalizacji budowy spalarni. Nagle, dziś Starosta jakby dostał olśnienia, przebudził się z letargu. Przychodząc na sesję Rady Gminy, zapewnia nas o swej pomocy. Nagle okazuje się, że Starosta jest z mieszkańcami gminy Czerwonak, pytanie od kiedy? Podobno poprzednia ekipa rządząca miastem Poznań powiedziała „TAK” dla postulatów mieszkańców gminy? Starosta najwyraźniej ma krótką pamięć, mijając się z prawdą. Mieszkańcy gminy nie ulegli szantażowi. Nigdy nie zaakceptowali lokalizacji budowy spalarni za rozwiązania komunikacyjne, które zawsze zaprojektowane muszą być przy realizacji tego rodzaju inwestycji. Takie stanowisko prezentował wówczas poprzedni Wójt gminy. Nigdy nie było społecznej zgody mieszkańców gminy na budowę spalarni w planowanej lokalizacji.
Starosta chwali się, że zawnioskował do Zarządu Metropolii Poznańskiej o przesunięcie środków 3 mln. euro z ul. Szamotulskiej, na odcinek ul. Gdyńskiej od granicy miasta do wjazdu na oczyszczalnie ścieków. Podobno Prezydent Miasta miał proponować to samo już wcześniej, w listopadzie ubr. Tymczasem jak wiadomo jest to jedyna ulica, zapisana w ZIT (Zintegrowane Inwestycje Terytorialne), jako projekt kluczowy, na który przeznaczone jest 13 mln. euro, dodatkowych pieniędzy, pochodzących „z reki” Metropolii na realizację tej inwestycji. Kto zatem mówi prawdę, przypisując sobie laury?
W lipcu 2009r. Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu, Wydział Inżynierii Ruchu wydał dokument z opisem i mapkami, w którym wykazane zostały wyniki analizy ruchu samochodowego w stanie istniejącym i planowanym na rok 2013 wykonanej dla potrzeb przyszłej spalarni. Z analizy tej, opracowanej dla kierunku 2 X 2, obejmując sporny odcinek ul. Gdyńskiej od granicy miasta Poznania do wjazdu na oczyszczanie ścieków w Koziegłowach wynikało, iż dobowy rozkład ruchu pojazdów odcinka od granicy Poznania do ul. Pisakowej wynosi przeszło 24 tyś pojazdów, na odcinku od ul. Piaskowej do wjazdu na oczyszczalnie ścieków prawie 21 tyś pojazdów. Zatem, władzom Poznania dobrze znane są wyniki analiz natężenia ruchu na ul. Gdyńskiej na spornym odcinku drogi.
Ponadto, dyrektor Wielkopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich nie otrzymał żadnych nowych propozycji zmiany ze strony Poznania obowiązującego uzgodnienia z WZDW istniejącego projektu przebudowy ul. Gdyńskiej z dwoma pasami w każda drogę i rondami. Prezydent miasta natomiast zapewnia, że są pieniądze na III etap przebudowy ul. Gdyńskiej obejmujący odcinek od granicy miasta do wjazdu na Oczyszczalnie Ścieków w Koziegłowach. Wójt wielokrotnie interweniował u Pana Prezydenta w sprawie podania stopnia realizacji etap III – budowa i przebudowa ul. Gdyńskiej poza granicami miasta Poznania (tj. do zjazdu do COŚ), które poparte przez radnych z Klubu PIS w Radzie Miasta, złożone zostały w formie interpelacji. Jak wynika z odpowiedzi Pana Prezydenta miasta z dnia 10 lipca 2015r., Zarząd Dróg Miejskich dysponuje kompletną dokumentacją projektową i wszelkimi wymaganymi uzgodnieniami, które umożliwiają złożenie wniosku o wyrażenie zgody na realizację inwestycji drogowej (dalej ZRID). Obecnie trwają prace nad przygotowaniem wniosku ZRID. Zostanie on, jak twierdzi Prezydent miasta, złożony po stosownej korekcie Wieloletniej Prognozy Finansowej.
W tej sytuacji nie rozumiem istniejącego ze strony Poznania opóźnienia w podjęciu realizacji III etapu przebudowy ul. Gdyńskiej w części spornego odcinka drogi. Całe postępowanie wokół tej sprawy jest prowadzone w sposób mało transparentny, nie przekonuje mnie do argumentów władz miasta Poznania, które oczekiwaniem na nowa analizę ruchu pojazdów na tym odcinku drogi ul. Gdyńskiej zleconej przez gminę, tłumaczą wstrzymanie przebudowy tego spornego odcinka drogi. W świetle powyższych faktów nie rozumiem istoty konfliktu, ani sensu rozmów Starosty z Prezydentem miasta, który winien realizować projekt zgodnie ze studium realizacyjnym budowy spalarni, na które przyznano środki Unijne. Mam wrażenie jakby problem był sztucznie rozdmuchiwany. O co zatem, chodzi? Kto kogo oszukuje? Komu zależy na tej awanturze, wywołanej skrajnie nieodpowiedzialnym postępowaniem władz miasta. Zdaje się, że Starosta, wyraźnie blefując, chce przy sposobności tego sporu coś ugrać. Deklarując pomoc i wsparcie finansowe w rozwiązaniu spornej kwestii, ze środków unijnych, które mogą być wydatkowane tylko na cel, na który były przeznaczone, twierdzi, że jest w stałym kontakcie, prowadząc rozmowy w tej sprawie z Prezydentem miasta. Ciekawe tylko, czego dotyczą? Nie ma z ich przebiegu ani wyników żadnych oficjalnych komunikatów. Jeśli nie są to spotkania kurtuazyjne tylko urzędowe, to dlaczego bark jest protokołów z podjętych na nich ustaleń czy uzgodnień? Dlaczego opinii publicznej nie są znane rezultaty tych spotkań?. Jaki jest sens prowadzenia rozmów i co są one warte, jeśli nie doprowadzają do zawarcia konkretnego porozumienia? Jestem przekonany, że w zachodzących okolicznościach, jest to kolejna manipulacja mająca na celu poprawienie reputacji i wizerunku Pana Starosty w opinii mieszkańców gminy Czerwonak.
Apel członków Stowarzyszenia Metropolii Poznańskiej wzywający prezydenta Miasta Poznania do spełnienia zawartych w tym temacie wcześniejszych uzgodnień słownych, złożonych przez Jego poprzednika ówczesnemu Wójtowi Gminy Czerwonak, są jedynym konkretnym działaniem w dobrym kierunku. Nie mniej tylko wspomagającym. Gratuluję Wójtowi pomysłu i inicjatywy. Na efekty mieszkańcom gminy przyjedzie jeszcze poczkać.