Wspólnym mianownikiem zabójstw w Nicei i w Monachium, jest to, że dokonywane są w napadzie szału. Dziwnym trafem sprawcy mają przy sobie broń i amunicje, są szaleńcami przejawiający cechy depresyjne, z zaburzeniami psychicznymi, wobec których służby odpowiadające za bezpieczeństwo działając nieudolnie są bezradne. Cichy i uczciwy człowiek staje się nagle mordercą dokonując aktu terroru. Co ich łączy – islam i ten sam scenariusz gestów i narracji. Europa pogrążona w żałobie, jest płacz, są znicze i kwiaty, kondolencje i współczucie dla ofiar tragedii. Diagnozę dorabia się do obrazu kreowanego „poprawnością polityczną”, która nakazuje nie wiązać ich z terrorystycznym aktem przemocy kojarzonym z ISIS czy dżihadem, a tym bardziej z totalną kompromitacją polityki imigracyjnej Unii Europejskiej. Przez Europe przewijają się deklaracje wzajemnego wsparcia dla ofiar zbrodni, marsze potępienia ataków zbrodni. Rutynowa propaganda, jest de facto dezinformacją, celowo wprowadzając w błąd europejską opinie publiczną.
Wmawia się jej, że nic nadzwyczajnego nie zaszło, to normalność charakterystyczna obecnej cywilizacji, do których trzeba się przyzwyczaić. Śmierć niesiona przez sfrustrowanych imigrantów i ich pokolenia spowszechniała. Mamy je traktować jako odosobniane i incydentalne przypadki, ogłaszając wszem i wobec, że sytuacja jest opanowana – do następnego bandyckiego napadu!
Żenujący spektakl tych co nie są zdolni, nie potrafią bądź nie chcą zapewnić należytego bezpieczeństwa własnym Obywatelom i ich rodzinom. Wytwarzając klimat lęku i strachu czynią społeczeństwa bardziej podatnym na manipulację, którym będzie można wcisnąć każdy „kit” i „ciemnotę”, fałszując rzeczywistość. W moim przekonaniu są one pokłosem hipokryzji elit brukselskich, których obarczam winą za każdą tego rodzaju zbrodnię.