Lech Wałęsa miał swoje „5” minut. Zmarnował je bezpowrotnie! Prawdę oddają słowa z książki „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego:
„Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
ostał ci się ino sznur.”.
Wybuch w kamienicy w Gdańsku, niespodziewane ofiary, z historii znamy nie jedno takie zdarzenie, inspirowane było przez służby specjalne w PRL, które dla osiągnięcia, w ich mniemaniu wyższego celu poświęcały życie ludzkie, niewinnych ofiar. Nie ważne są koszty, ważny jest cel, który uświęca środki – nieprawdaż? W komunizmie życie nie przedstawiało żadnej wartości, dlatego do władzy szli po “trupach”. Dla ukrycia prawdziwej tożsamości Lecha Wałęsy, on sam oraz jego poplecznicy i mocodawcy zrobią wszystko dla ratowaniu niechlubnego wizerunku Wałęsy w opinii publicznej. Dochowując wierności „poprawności politycznej” przez nich kształtowanej i lansowanej, każdy chwyt jest dozwolony, bez względu na wielkość ofiar jaką trzeba będzie ponieść z tego tytułu.
Domniemam, że ofiary te były konieczne dla ukrycia dowodów współpracy „Bolka” z SB chronionych przez Lecha Wałęsę, zapewniającego im “miękkie” lądowanie w nowym ustroju politycznym, będącego gwarantem nienaruszalności ich interesów w wolnorynkowej gospodarcze.
Jest to forma odwdzięczenia się za dochowanie przyrzeczeń złożonych przy okrągłym stole w Magdaleńce. Ten układ jest ciągle silny i wpływowy. W tej sytuacji podziwiam Pana prof. Sławomira Cenckiewicza. Ma Chłop jaja, a nade wszystko odwagę ujawniać prawdę, narażając się ugrupowaniom lewacko-liberalnym, które bronią nieskazitelności, krystalicznej przeszłości Pana Wałęsy. Niech Pan Bóg ma profesora w swej opiece!