Kolejna, osoba odmówiła mi podania ręki, stwierdzając, że obraziłem ją w swej wypowiedzi opisującej na własnej stronie internetowej przebieg XII sesji Rady Powiatu w Poznaniu. Zdaniem, której w zbyt ostrych słowach wyraziłem opinie o jej zachowaniu, przyrównując, do „psa” prowadzonego na smyczy przez Starostę. Sformułowanie to, przyznam bardzo kuje sumienie, jeśli ktoś je ma. Choć obrazą, nie jest z pewnością sam stwór, który jest przyjacielem człowieka, tylko jak przypuszczam smycz, na której jest prowadzony. Dlatego, na prośbę samego zainteresowanego zmieniłem porównanie na bardziej łagodniejsze, stwierdzając, iż zachowuje się jak „Wasal” swego Pana.
Tą osobą tym razem jest Pan radny Piotr Burdajewicz, sprawujący funkcję Przewodniczącego Rady Powiatu. Pierwszą osobą był, były już radny Jarosław Dobrowolski. Mam nadzieję, iż Pana Przewodniczącego Rady Powiatu taki sam los nie spotka, co poprzednika i nie popełni żadnego wykroczenia czy innego przestępstwa.
Tego rodzaju porównania stosuje dla jaskrawego i dobitnego określania postaw i zachowań, które w moim przekonaniu zasługują na potępienie. Dla przebudzenia z letargu jest ono zimnym prysznicem otrzeźwiającym umysł, otwierając go na odmienne poglądy i oceny, wywołując refleksje na swoim postępowaniem. Moim zamiarem nie jest obrażanie kogokolwiek, tylko pobudzić jego przytępione sumienie. Jeśli tak się stanie, to znaczy że osiągnąłem cel, Gorzej, jeśli osoba ta zaprze się i postąpi jak w powiedzeniu – „Mów Chłopu święte słowa, a On moja krowa”, nie obrażając Chłopa.
Przypuszczam, że to nie koniec obrażania się na moją osobę. Za nazywanie klubu radnych „Niezależni dla Powiatu” klubem radnych „Zależni od Powiatu” może mnie od ich członków spotkać ten sam los i kolejni radni zaprzestaną podawać mi rękę. Nie moją winą jest, że w mojej ocenie ich zachowanie, sprawiedliwie i uczciwie na taką nazwę Klub zasługuje. Może nie wszyscy, ale to już jest problem tych co do tej orkiestry przystąpili i grają jak im dyrygent wskaże. Nie zależy mi na ich akceptacji, ani poparciu. Jednoznacznie dali wyraz w głosowaniu mojej kandydatury do Komisji Rewizyjnej, zgodnie ze sugestią Starosty odrzucając ją dwukrotnie. Starosta boi się mnie jak „diabeł święconej wody”. Widocznie, wbrew temu co opowiada, ma coś na sumieniu, do ukrycia, że obawia się mojej osoby w Komisji Rewizyjnej. Nie dbam o przypodobanie się komukolwiek, domagam się tylko jednego – uszanowania moich poglądów, które nie muszą się wszystkim, a przede wszystkim moim adwersarzom podobać.